Strona główna Kontakt Dyrektor informuje Spotkanie z Prezydentem Filmy WolontariatMarzec 28 2024 11:44:09 
 
Dyrekcja LO
Dyrektor
Tomasz BÅ‚auciak
______________________
Wicedyrektor
Mariola Hajduk
KAMERA

Menu główne

REKRUTACJA 2023/2024



Ochrona danych osobowych
Nowa formuła egzaminu maturalnego

Galeria filmów
Fotogaleria

Strona główna

Rada Rodziców

Kadra LO

Statut LO
i dokumenty szkoły

Biblioteka

Kontakt

Gazeta szkolna

Matura 2023

Kryteria oceniania,
wymagania edukacyjne


Informacje dla uczniów

Konkurs Matematyczny

Powiatowy Konkurs Ortograficzny

Dolnośląski Festiwal Nauki

Szkoła kompetencji

Doradztwo zawodowe

Reklama

Bezpieczna szkoła

Spotkanie z Prezydentem

Biuletyn Informacji Publicznej

Gazeta szkolna

EXPRESS-MIEJSKI.PL

Mocni bez przemocy

Mam haka na czerniaka

Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło

Zapamiętaj mnie



Rejestracja
Zapomniane hasło?
Od biologii do ekonomii

Nazywam siÄ™ Damian PanoÅ„ko. Jestem absolwentem Liceum OgólnoksztaÅ‚cÄ…cego im. WÅ‚adysÅ‚awa JagieÅ‚Å‚y w ZÄ…bkowicach ÅšlÄ…skich. Od razu ostrzegam: jest to kolejne wspomnienie rocznika ’97. Ale do rzeczy.
Jak poprzedni publikujÄ…cy swoje „wypociny” na stronie naszego Liceum, uczyÅ‚em siÄ™ na profilu biologiczno-chemicznym pod czujnym okiem pani Anety Szaczkowskiej oraz pod mniej czujnym okiem pani Barbary Mianowskiej. Nie mogÄ™ zapomnieć o pani Ewie ¯uk, gdyż mÄ™czyÅ‚a mnie naukÄ… najbardziej, ale o tym bÄ™dzie później.

PoczÄ…tek

Historia wiÄ™kszoÅ›ci licealistów zaczyna siÄ™ podobnie, a dokÅ‚adniej zaczynaÅ‚a (jak nie wiecie, co mam na myÅ›li, poczytajcie o reformie edukacji w najbliższych latach). Jest zakoÅ„czenie 3. roku gimnazjum i wszyscy zastanawiajÄ… siÄ™, co majÄ… ze sobÄ… zrobić. Teoretycznie miaÅ‚em trzy opcje: liceum, technikum lub zawodówka. W praktyce byÅ‚a tylko jedna. WiÄ™c zabraÅ‚em papiery i poszedÅ‚em z podaniem o przyjÄ™cie do liceum. To byÅ‚ najtrudniejszy wybór mojego życia: biol.-chem. czy mat.-inf. WpisaÅ‚em oba i powiedziaÅ‚em sobie: „Niech los zadecyduje…” I tak znalazÅ‚em siÄ™ na pod skrzydÅ‚ami pani Szaczkowskiej.

Klasa I

Pierwszego dnia nie pamiÄ™tam zbyt dobrze. Dużo stresu, nowi ludzie, nowa szkoÅ‚a. To wszystko zÅ‚ożyÅ‚o siÄ™ na mojÄ… maÅ‚Ä… amnezjÄ™. Wiem tyle, że jedynymi osobami, z którymi rozmawiaÅ‚em, byli absolwenci Gimnazjum w Budzowie (tak, nie jestem z ZÄ…bkowic). Przez kolejne dni staraÅ‚em siÄ™ poznawać ludzi. SzkoÅ‚a organizowaÅ‚a nam zajÄ™cia integracyjne itd., ale, wedÅ‚ug mnie, nie dawaÅ‚o to upragnionych rezultatów. Wydaje mi siÄ™, że każda grupa musi sama „dojrzeć” do zintegrowania siÄ™.
Pierwsza klasa minęła dość szybko. To chyba dlatego, że mój mózg usunął jakimś sposobem większość wspomnień z tego okresu. Potrafię przypomnieć sobie tylko uczucia.

Klasa II

W tym roku zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że rozszerzenie z biologii i chemii to nie byÅ‚ dobry pomysÅ‚. Przez gimnazjum przyzwyczaiÅ‚em siÄ™ do nieuczenia siÄ™, a pierwsza klasa liceum utrzymaÅ‚a mnie w tym przekonaniu jeszcze bardziej. W drugiej klasie zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że mam przerÄ…bane. Nauka biologii byÅ‚a dla mnie katorgÄ…. Za każdym razem, kiedy siadaÅ‚em przy książce i próbowaÅ‚em siÄ™ uczyć, mózg mówiÅ‚: „UCZ SIÊ, BO CIÊ ZAPYTA!”, natomiast serce matematyka z powoÅ‚ania tÅ‚umaczyÅ‚o: „Jest 26 osób w klasie. Pani Szaczkowska pyta zwykle 2-3 osoby, wiÄ™c jest szansa 1/9, że padnie akurat na ciebie”. I wtedy odpuszczaÅ‚em, dawaÅ‚em siÄ™ ponieść internetowi oraz graniu ze znajomymi online. Niestety, jak na nastÄ™pny dzieÅ„ siÄ™ okazywaÅ‚o, los mi nie sprzyjaÅ‚. Nasza wychowawczyni po kilku pierwszych zajÄ™ciach spostrzegÅ‚a, że siÄ™ nie uczÄ™ i zaczęły siÄ™ wzmożone „naloty”. CaÅ‚e szczęście po poprzednich lekcjach coÅ› mi w gÅ‚owie zostawaÅ‚o i mogÅ‚em improwizować. Zwykle koÅ„czyÅ‚o siÄ™ dwójÄ….
W szczytowej formie potrafiłem zdobyć nawet trójkę, ale to rzadko się zdarzało. Innym problemem w tej klasie była matematyka rozszerzona. Niby to rozumiałem, ale nie ćwiczyłem zadań tak, jak mówiła pani ¯uk i wszystko mi z głowy wylatywało. Kiedy szedłem do tablicy, zostawało to szybko wychwycone i karane (najczęściej jedynką).
Ten rok był chyba najciekawszy, oczywiście ze względu na wycieczkę do Francji. Bardzo dobrze wspominam tych kilka dni. Chyba najlepsze dni mojego życia.

Klasa III

Tu zaczął się horror. Wszyscy nauczyciele straszyli maturami, a ja zastanawiałem się, co mam ze sobą zrobić. Było jeszcze gorzej niż przez pierwsze 2 lata, a kumulacja nastąpiła po studniówce. Każdy nauczyciel robił powtórzenia, a najgorsze było to, że część pojęć z biologii czy chemii słyszałem pierwszy raz. Ten rok minął bardzo szybko, szczególnie pierwszy semestr, kiedy większość uczniów mówiła, że jest jeszcze dużo czasu. Nie, jeden rok na naukę do matury to nie jest dużo czasu, więc wybijcie sobie z głowy myśl, że nauczycie się jakiegoś przedmiotu w jeden semestr. Wracając do tematu, po studniówce większość zdała sobie sprawę, że mamy tylko 100 dni na przygotowanie do rozszerzeń. Z reguły uczniowie nie wybierali ich dużo. Zwykle 2 lub 3 rozszerzenia. Na moje nieszczęście byłem inny. Wziąłem ich pięć (proszę nie powtarzajcie mojego błędu). Wiedząc, że mam już mało czasu, zacząłem robić zadania. Próbowałem ogarnąć najpierw chemię i biologię, ale nie szło to jak po maśle. Później zwróciłem się w stronę mojej jedynej odwzajemnionej miłości, do MATMY. To już było lepsze, ale kiedy nie pamięta się podstawowych wzorów, ciężko jest się uczyć.

MATURA!!!

W końcu nadeszła APOKALIPSA. Wszyscy siedzieliśmy w stresie i czekaliśmy na rozdanie testów. Nikt nie był pewny tego, co tam napisał. W trakcie pisania egzaminów można było podzielić maturzystów na trzy grupy. Pierwsza grupa to ci, którzy coś umieli i pisali jak najszybciej, żeby nie zabrakło im czasu. Drudzy improwizowali. Ostatnia grupa próbowała coś bezskutecznie przypomnieć sobie z lekcji.
Koniec koÅ„ców wiÄ™kszość zdaÅ‚a i poszÅ‚a na studia, część od razu do pracy, a inni… Nawet nie wiem, co siÄ™ z nimi staÅ‚o.

Podsumowanie

Myślę, że liceum było najlepszym, jak dotychczas, okresem w moim życiu. Bardzo dobrze wspominam wycieczki, szczególnie Francję, Karpacz już trochę mniej, ale nie napiszę dlaczego (to sprawa osobista). Co do studiów, to obudziłem się z podaniem pod koniec rekrutacji. Całkowicie nie miałem pojęcia, co mam zrobić. W grę wchodziła Politechnika Wrocławska, ale znajomy namówił mnie na Uniwersytet Ekonomiczny i nie żałuję. Aktualnie studiuję Finanse i Rachunkowość, ale na innym wydziale niż Arek Wawrzyniak. Bardzo mi się tu podoba i wciągam się coraz bardziej w ekonomię. W skrócie: to, co się teraz dzieje, jest całkowicie nieplanowane, wszystko wyszło samo i cieszę się, że jest tak, a nie inaczej.

Foto: prywatne archiwum Autora

 
Copyright © 2015
5251456 Unikalnych wizyt

Powered by v6.01.19 || EF IV by eXtreme Fusion © 2003-2005 | Original DAJ Glass Theme by: Dustin Baccetti : Ported for PHP-Fusion by: